Lootboxy to jednak hazard rujnujący niezamożnych graczy; nowe ustalenia badaczy z UK

Badacze z Wielkiej Brytanii opublikowali obszerny raport poświęcony lootboksom.

Kwestia lootboksów i ich wpływu na graczy była wielokrotnie poruszana, tak w kontekście konkretnych przypadków, jak i badań naukowych. Ostatnie tego typu opracowanie może ostatecznie pogrążyć tę – jak chcą niektórzy – „mechanikę niespodzianek”. Raport przygotowany przez badaczy z uniwersytetów w Plymouth i Wolverhampton na zlecenie organizacji charytatywnej BeGambleAware zdaje się bowiem rozwiewać wątpliwości co do powiązania lootboksów z hazardem.

Z przedstawionych danych wynika, że z 93% dzieci bawiących się w grach wideo 40% otwiera skrzynki z losową zawartością w takiej czy innej formie. Co więcej, dwanaście z trzynastu badań dowiodło „niedwuznacznego” związku lootboksów z zachowaniami hazardowymi. Autorzy raportu wspominają też, jakoby wiele gier wykorzystywało „psychologiczne szturchańce” w celu zachęcania do zakupu skrzynek, na przykład poprzez oferty ograniczone czasowo.

W tekście odniesiono się też do kwestii, która sprawiła problemy autorom wcześniejszych opracowań. Chodzi o to, czy przedmioty zdobywane z lootboksów mają realną wartość, jako że obecne definicje wymagają, by nagrody motywujące do hazardu przekładały się na korzyści finansowe (tj. możliwość spieniężenia przedmiotu). Właśnie na tej podstawie Wielka Brytania odrzuciła propozycje uznania skrzynek w grach za hazard w 2019 roku. Jednakże badacze z uniwersytetów w Plymouth i Wolverhampton zwracają uwagę, że gracze widzą w nabytkach z lootboksów coś cennego, choćby i w oparciu o „nielegalną” sprzedaż:

Wielu graczy przypisuje zawartości lootboksów określoną wartość finansową – na podstawie ceny zakupu lub odsprzedaży – co sugeruje, że wiele lootboksów spełnia istniejące kryteria regulacji gier hazardowych.

Raport obala też inny mit powiązany z lootboksami. Z przedstawionych danych wynika, że zaledwie 5% graczy generuje połowę rynkowego przychodu ze skrzynek z przedmiotami, wydając od 70 do 100 funtów miesięcznie (czyli około 378-541 złotych). Jednak nic nie wskazuje na to, by byli to tylko zamożni ludzie o wysokich zarobkach. Innymi słowy, lootboksy mogą zachęcać do ogromnych wydatków ludzi, których wcale na to nie stać. Zadaje to kłam okazjonalnym argumentom, jakoby masowe zakupy skrzynek z przedmiotami ograniczały się tylko do bogatych „wielorybów” (ang. „whales” odnosi się do osób przeznaczających duże kwoty na mikrotransakcje lub dotacje dla streamerów):

[…] nie ma dowodów na to, że wyższe wydatki na lootboksy wynikają z wyższych zarobków. Nasze badania pokazują zatem, że twórcy gier - świadomie lub nie – wydają się generować nadmierne zyski z lootboksów od osób z grupy ryzyka (wśród nich mogą być zarówno osoby z problemami z hazardem lub problematycznymi wzorcami gier wideo) – ale nie od zamożnych graczy.

Te i inne wnioski przedstawione przez badaczy to kolejny argument za uznaniem lootboksów za formę hazardu. Nie żeby w Wielkiej Brytanii nie trwały od dawna dyskusje na ten temat. Już w czerwcu pojawiły się apele polityków o ponowne rozpatrzenie tej kwestii, o czym donosiła gazeta The Guardian. Dał temu wyraz cytowany niedawno przez dziennik konserwatywny polityk Richard Holden, według którego traktowanie lootboksów na podobnej zasadzie co choćby pakietów naklejek z piłkarzami jest „luką” i konieczne jest jak najszybsze podjęcie kroków prawnych w celu jej załatania.

W grudniu na stronie brytyjskiego parlamentu udostępniono raport poświęcony skrzynkom z przedmiotami w grach, w którym odniesiono się też do precedensów z innych krajów. Przypomnijmy, że w Belgii i Holandii lootboksy zostały zakazane już parę lat temu. Natomiast w Niemczech trwają prace nad nowelizacją ustawy hazardowej, w ramach której wszystkie gry zawierające mechanikę skrzynek z przedmiotami mogą zostać sklasyfikowane jako produkty dla dorosłych. Raczej nie ucieszy to wydawców, dla których lootboksy i inne mikropłatności to istna żyła złota.

Źródło:
"Entelarmer" - GRY-OnLine


Klemens
2021-04-03 08:27:18